Wyobraźmy sobie, że przyszłe pokolenia będą mogły podziwiać współczesne portfele już tylko w muzeach. Czy to rewolucja w bankowości i finansach? Czy może taka jest przewidywalna kolej rzeczy?
Gdy pojawiły się pierwsze telefony z ekranem dotykowym, był to gadżet dla nielicznych. Teraz już większość posiada smartphona. Zbliżeniowe płatności kartą, też wywołały na początku wiele kontrowersji. Dzisiaj korzystamy z nich, gdy tylko jest taka możliwość. Te dwa czynniki doprowadziły do przeniknięcia się rynku sieci komórkowych i szeroko pojmowanej bankowości. Za jakiś czas, z naszego portfela zniknie stos kart płatniczych, a wszystkich płatności dokonamy za pomocą jednej aplikacji.
Google uruchomił już trzy lata temu specjalny system służący do przechowywania kart płatniczych i płatności zbliżeniowych. W Polsce jednak transakcje za pomocą Google Wallet są póki co niedostępne. Mamy za to alternatywne systemy takie jak MyWallet wprowadzony przez T Mobile. Jednak korzystanie z niego jest ograniczone tylko do osób posiadających konto w Alior Banku.
Specjalne aplikacje do płatności przez telefon wdrożyły również sieciówki, np. Sturbucks oraz Polska Biedronka. Należy jednak podkreślić, że płatności mobilnych dotyczą tylko wybranych modeli smartphonów ze specjalnym chipem NFC. Na razie jest ich jednak niewiele, a za ich popularnością nie przemawiają wysokie ceny.
Nie dajmy się złudzić tym przeszkodom, które stoją na drodze ku rozpowszechnieniu się płatności mobilnych. Ta machina już bowiem ruszyła i pozostało tylko patrzeć aż nabierze odpowiedniego rozpędu.
Brak komentarzy